Ta trzecia/XVIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ta trzecia |
Pochodzenie | Pisma Henryka Sienkiewicza tom XIX |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1905 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Światecki, który w gruncie rzeczy ma miękkie serce, został widocznie zawojowany.
Przez tydzień zrzędu chodzi do Susłowskich, zaś od trzech dni obchodzi mnie wkoło, spoglądając na mnie z pode łba, zupełnie jak wilk...
Nakoniec pewnego dnia przy herbacie pyta mnie opryskliwie:
— Słuchaj, co ty zamyślasz zrobić z tą dziewczyną?
— Z jaką dziewczyną?
— Z tą Susłowską, czy jak tam?
— Nic nie myślę zrobić z tą Susłowską, czy jak tam...
Następne chwila milczenia, potem Światecki znów mówi:
— Ona tam po całych dniach beczy, aż patrzeć nie mogę.
Co to za poczciwa dusza!
W tej chwili i jego głos drga wzruszeniem, ale chrząka jak nosorożec i dodaje:
— Porządny człowiek tak nie postępuje.
— Światecki, zaczynasz mi przypominać papę Susłowskiego!
— Być może... wolę przypominać papę Susłowskiego, niż skrzywdzić jego córkę.
— Proszę cię, odczep się ode mnie.
— Dobrze! mogę cię nawet wcale nie znać...
Na tem kończy się rozmowa i od tej chwili nie gadam ze Świateckim.
Udajemy, że się nie znamy, co jest tem zabawniejsze, że mieszkamy ciągle razem, pijamy rano herbatę razem i żadnemu z nas nie przychodzi na myśl wyprowadzić się z pracowni.
Termin mojego ślubu z Ewą zbliża się...
Za pośrednictwem „Latawca“ cała Warszawa wie już o tem... Wszyscy na nas patrzą, wszyscy podziwiają Ewę. Gdyśmy byli na wystawie, otoczono nas tak, żeśmy się nie mogli przecisnąć.
Moja nieznana przyjaciółka przysyła mi znów anonim, w którym ostrzega mnie, że Ewa nie jest to żona dla takiego człowieka jak ja...
„Nie wierzę temu, co powiadają o stosunkach panny Adami z panem Ostrzyńskim (pisze moja przyjaciółka) ale ty, mistrzu, potrzebujesz żony, któraby się całkowicie poświęciła dla twej sławy i wielkości, a panna Adami jest sama artystką i będzie zawsze ciągnęła wodę na swój młyn...“
Światecki chodzi ciągle do Susłowskich, ale już chyba jako pocieszyciel, bo przecie i Susłowscy muszą wiedzieć o moich zamiarach.
Dostałem dla Ewy nieograniczony urlop od dyrekcyi. Ewa zaczyna się czesać jak wiejska panienka, ubiera się bardzo skromnie i nosi suknie zapięte pod samą szyję. Nader jej z tem do twarzy. Scena w garderobie nie powtórzyła się ani razu. Ewuś nie pozwala! Co najwięcej, mam prawo całować ją po rękach. Niecierpliwi mnie to ogromnie, a pochlebiam sobie, że i ją...
Kocha mnie bez pamięci. Całe dnie spędzamy razem. Zacząłem jej dawać lekcye rysunku.
Przepada za temi lekcyami i za malarstwem wogóle!